Jak skutecznie pozbyć się pestycydów i bakterii z warzyw i owoców?

Share on facebook

Najlepsze warzywa i owoce to te, które pochodzą z własnego ogródka, sadu lub od zaprzyjaźnionego rolnika. Jednak nawet sprawdzone źródło nie daje gwarancji, że są one pozbawione zanieczyszczeń. Czy należy więc z nich zrezygnować lub ograniczyć ich spożycie? Niekoniecznie, wystarczy, że będziemy myć je prawidłowo. 

Sałatka z pestycydów? 

Warzywa i owoce powinny stanowić podstawę zdrowej, dobrze zbilansowanej diety. Te kupowane na bazarach, w osiedlowych sklepach czy supermarketach mają jednak jeden minus. Mogą zawierać dodatkowe składniki, których wcale nie chcemy spożywać. 


Badania wykazały, że ponad 55% warzyw, owoców i zbóż z polskich upraw zawiera pozostałości pestycydów w nieprzekroczonych normach. Jeśli normy nie są przekroczone- czy jest to dobra wiadomość? Nie, ponieważ oznacza, że produkty te były opryskiwane, a użyty środek ochrony roślin nie uległ pełnemu rozkładowi. Wprawdzie normy nie zostały przekroczone, ale kto by chciał spożywać szkodliwe substancje w jakiejkolwiek ilości? Te same badania wykazały, że w 2,2% próbek dopuszczalna ilość pestycydów została przekroczona, a to już bardzo niepokojąca informacja. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku produktów importowanych z krajów Unii Europejskiej. Jeśli chodzi o te towary, odsetek może być znacznie wyższy.

Szkodliwe czy nieszkodliwe?


Czy pestycydów należy się bać? Niektórzy twierdzą, że nie, bo normy unijne dbają o nasze bezpieczeństwo. Problem w tym, że naukowcy co rusz udowadniają, iż pestycydy kumulowane w organizmie mogą szkodzić dopiero po latach. Szczególnie narażone są kobiety w ciąży (pestycydy przenikają przez łożysko) i dzieci oraz osoby pracujące w rolnictwie. Tak naprawdę wszyscy powinni uważać. Udowodniono, że niektóre środki dopuszczone do stosowania w rolnictwie (np. glifosat) powodują zaburzenia endokrynologiczne, a inne wpływają na uszkodzenia systemów nerwowego i immunologicznego. Zwiększają też ryzyko zachorowania na nowotwory. Pestycydami można się również zatruć, a objawy, takie jak biegunka, nudności, bóle brzucha i głowy, często mylone są ze zwykłym zatruciem pokarmowym. Może więc warto dmuchać na zimne?

Inne środki chemiczne i bakterie…

Pestycydy to nie jedyne szkodliwe środki, które znajdziemy na produktach rolnych. Towary importowane z odległych krajów są dodatkowo spryskiwane preparatami, które mają zapobiegać rozwojowi pleśni i grzybów. Po dotarciu do nas z Maroka, Kolumbii czy Portugalii produkty poddaje się gazowaniu ethrelem lub dwutlenkiem węgla, które mają przyspieszyć ich dojrzewanie.

Należy uważać również na krajowe warzywa, zwłaszcza „nowalijki”, które sprzedawane są od kwietnia, a nawet marca. Wczesną wiosną rolnicy stosują nawozy azotowe, które odkładają się na roślinach w postaci azotanów. Jeśli pozbawimy je dopływu tlenu, azotany redukują się do szkodliwych azotynów, które mogą być rakotwórcze. Dlatego prawdziwe nowalijki warto kupować dopiero w czerwcu, bo dopiero wtedy mamy pewność, że miały szansę dojrzeć bez udziału szkodliwych środków chemicznych.

Ciężki kaliber…

Naszą niechlubną listę zamykają metale ciężkie. Zanieczyszczenie środowiska, w tym gleby i wód gruntowych, powoduje przenikanie ich do żywności. Do najbardziej szkodliwych należą kadm, ołów, rtęć i arsen. Niestety nie ma skutecznego sposobu na pozbycie się ich z warzyw i owoców, ponieważ metale są wchłaniane do ich wnętrza. Jedynym sposobem jest zaopatrywanie się u rolników z czystych terenów, oddalonych od dróg i autostrad. 

Jak myć warzywa i owoce?

Większość z nas używa do tego bieżącej, zimnej wody. To może nie wystarczyć, bo niektóre pestycydy mają oleistą konsystencję, która ma zapobiegać zmyciu ich przez deszcz. A więc woda z kranu też sobie z nimi nie poradzi. 

Niektórzy stosują więc płyn do mycia naczyń, ale nie ma dowodów na jego skuteczność. Poza tym, jeśli producenci zastrzegają, że jest to środek tylko i wyłącznie do mycia naczyń, a nie produktów spożywczych, to trudno się z tym spierać. Skład takich specyfików, który zazwyczaj opiera się na syntetycznych składnikach petrochemicznych, mówi sam za siebie. 

Innym sposobem jest stosowanie specjalnych płynów do mycia warzyw i owoców. Są one zazwyczaj w 100% naturalne i ekologiczne, a ich skład opiera się na kwasach i wyciągach roślinnych. Jest z nimi tylko jeden problem – są drogie. Zwłaszcza że podobne efekty możemy uzyskać, stosując tanie i ogólnodostępne produkty: ocet i sodę oczyszczoną. 

Jak to zrobić? 

Okazuje się, że pozbycie się większości bakterii, środków chemicznych i pestycydów z powierzchni warzyw i owoców jest niezwykle proste. Z dwoma pierwszymi radzi sobie ocet. Najlepiej, jeśli zamoczymy produkty, które chcemy oczyścić, w roztworze wody i octu jabłkowego lub winnego. Na 1 litr wody dodajemy pół szklanki octu. Taka kąpiel powinna trwać zaledwie 2–3 minuty. 

Z pestycydami radzi sobie natomiast woda o odczynie alkalicznym. To nic innego jak woda z dodatkiem sody oczyszczonej. Skuteczność tej metody potwierdziły badania naukowców z Uniwersytetu Massachusetts w USA. Udowodniono, że moczenie warzyw i owoców przez 12–15 minut w takim roztworze usuwa z ich powierzchni aż 80–96% pestycydów. Po wyjęciu produktów z kwaśnej kąpieli w wodzie z octem warto więc zanurzyć je w wodzie z czubatą łyżką sody oczyszczonej (2 litry wody na czubatą łyżkę sody) na koniec opłukać czystą wodą. 

Ta prosta i skuteczna metoda jest jednocześnie niezwykle tania. Nie warto więc ryzykować zdrowiem swoim i swoich bliskich, rezygnując z dokładnego mycia warzyw i owoców. Owszem, jeśli żywność, którą kupujemy, pochodzi z ekologicznych źródeł, to nie powinna zawierać pestycydów. Jeśli jednak nie mamy stuprocentowej pewności, to nie ryzykujmy. W przypadku bakterii sprawa jest jeszcze poważniejsza, gdyż można się nimi zarazić bez względu na pochodzenie produktów. W tej walce mamy jednak sprzymierzeńca w postaci octu – warto się z nim zaprzyjaźnić na stałe.

Znak zapytania z pytaniem: "Czy wiesz, że możesz zmienić ilość porcji dla każdego przepisu?